Ciężko powiedzieć, co w tym przypadku zaszkodziło. Czasem królowa potrafi paść tak o - bez powodu, ale na przyszłość:
- Unikałbym karmienia "dziką" karmówką, może być skażona pestycydami lub mieć pasożyty
- Nie mieszałbym wody z miodem. Albo sam miód albo woda z cukrem. Miód zawiera w sobie przetrwalnikowe formy drożdży, które nie mogą rozwijać się w miodzie przez wysokie stężenie cukru. Gdy miód rozwodnisz, to drożdże mogą zacząć pracować. Cukier i woda z kranu będą sterylniejsze niż miód, przez co więcej czasu zajmie rozwinięcie się istotnie dużej kultury przetwarzającej cukier w inne, mniej pożądane substancje.
- Używałbym areny z rantem, bez pokrywy - można wyciąć w wieczku plastikowego pudełka otwór. Takie wieczko wysmarowujesz potem olejem (najlepiej mineralnym, ale oliwa z oliwek czy inny spożywczy też się nada, choć może zacząć się psuć). Dzięki temu mrówki mają stałą wymianę powietrza. Przy okazji dobra wentylacja areny spowalnia psucie się jedzenia - zamknięte wieczko doprowadza do wyższej wilgotności (woda paruje z jedzenia i z samych próbówek).
- Unikałbym wrzucania tylu dekoracji do areny. Arena ma być przede wszystkim funkcjonalna - łatwa do sprzątania. Tak mała kolonia nie potrzebuje wielkiej powierzchni do zwiedzania
Cały setup zredukowałbym też do tylko jednej próbówki i jednej areny. Będzie prostszy do ogarnięcia