09 Sie 2023, 00:59
W tym dzienniku będę zamieszczał postępy mojej koloni lasius niger, która jest moją pierwszą poważną przygodą z mrówkami. Nigerki są bardzo powszechne w naszym kraju, więc nie było problemu ze złapaniem królowej, wręcz wypatrywałem spośród całej masy tą, która wydawała mi się najbardziej zdrowa i najedzona. Wiadomo, że jak to z mrówkami bywa - ich przeżywalność to loteria, ale stwierdziłem, że chociaż pod względem wizualnym dokonam selekcji i wybiorę tą, która według mnie najlepiej rokuje. Jako że królową złapałem około miesiąc temu, w połowie lipca 2023 roku, niniejszy wpis nie będzie bardzo dokładny, w następnych, będę już na bierząco opisywał postępy kolonii.
Pierwszy miesiąc:
Królową umieściłem w klasycznej probówce, w której bardzo szybko się odnalazła i już w ciągu kilku pierwszych dni złożyła dość spory pakiet jaj. Dorzuciłem jej także kilkanaście poczwarek, i tutaj niestety przejawił się mój brak doświadczenia, mianowicie nie oczyściłem poczwarek z ziemii tak jak powinienem, co doprowadziło do powastania pewnych komplikacji, ale o tym zaraz. Po miniej niż tygodniu dojrzałem już pierwsze robotnice opiekujące się królową. Niestety zauważyłem że poczwarki wraz z ziemią przykleiły się do waty i stworzyły coś w rodzaju błota. Po około dwuch tygodniach w probówce było już dziesięć robotnic, niektóre posiadały pewne wady - dziwnie powyginane kończyny, niemożność prawidłowego poruszania się. Nie wiem do końca czy poczwarki uległy uszkodzeniu podczas oczyszczania i przenoszenia do probówki, czy już w probówce przysypane ziemią. Na domiar złego między ziemią a watą po około trzech tygodniach zauważyłem coś w rodzaju pleśni. Sądziłem, że poczwarki, lub ich pozostałości przy tak dużej wilgotności zaczęły pleśnieć.
Domniemana pleśń między watą a ziemią:
Mrówki w tamtej chwili znajdowały się już w pojemniku, który ułatwiał mi ich karmienie. Umieściłem w nim probówkę z kolonią, podłoże stanowił piasek kwarcowy. Stwierdziłem, zę potrzebna jest szybka przeprowadzka, dołożyłem więc drugą probówkę, natomiast tą z mrówkami pozbawiłem kartki zapewniającej ciemność i doświetliłem lampką biórkową. Niestety w ciągu następnych godzin mrówki ani myślały o przenosinach. Nanosiły piasek próbując zakryć nim probókę od środka. Co prawda nie udawało im się to, a najprawdopodobniej zakopanie się całkowicie zajęłoby im tygodnie, ale widocznie nie były tego świadome. Po około dwuch dniach stwierdziłem, że wolę nie ryzykować utraty całej koloni i zdecydowałem się na dość inwazyjną metodę - wysypanie mrówek z probówki na arenę. Zrobiłem to późnym wieczorem, żeby mrówki podczas tak wielkeigo stresu przebywały w ciemności. Niestety jajeczek, które złożyła królowa nie udało mi się uratować... Zostały w starej probówce. Znalezienie nowj probówki zajęlo królowej i pozostałym mrówkom kilka godzin, podczas których podejżewam, że były bardzo zestresowane. I tutaj przejawia się moja paranoja, ponieważ jeżeli sytuacja w gnieździe faktycznie byłaby nieciekawa, mrówki najprawdopodobniej same by się wyniosły mając taką możliwość. Okazało się, że to wcale nie pleśń a dziwnie namoczona i spęczniała wata. Cóż... plułem sobie w brodę przez kolejne kilka godzin, ale doszedłem do wniosku, że każdy na początku może popełniać błędy.
Około 5.08.2023 dorzuciłem koloni kilkadziesiąt poczwarek wysypując je przed ich gniazdem, na tą chwilę nie wiem ile z nich się przepoczwarzyło, nie chciałem wywyoływać niepotrzebnej paniki ruszając pudełkiem. Niestety zdjęcia są słabej jakości, ponieważ plastik w którym siedzą mrówki jest niezbyt przeźroczysty. Gdy skończy im się woda planuję je przenieść do szklanej probówki.
Pierwszy miesiąc:
Królową umieściłem w klasycznej probówce, w której bardzo szybko się odnalazła i już w ciągu kilku pierwszych dni złożyła dość spory pakiet jaj. Dorzuciłem jej także kilkanaście poczwarek, i tutaj niestety przejawił się mój brak doświadczenia, mianowicie nie oczyściłem poczwarek z ziemii tak jak powinienem, co doprowadziło do powastania pewnych komplikacji, ale o tym zaraz. Po miniej niż tygodniu dojrzałem już pierwsze robotnice opiekujące się królową. Niestety zauważyłem że poczwarki wraz z ziemią przykleiły się do waty i stworzyły coś w rodzaju błota. Po około dwuch tygodniach w probówce było już dziesięć robotnic, niektóre posiadały pewne wady - dziwnie powyginane kończyny, niemożność prawidłowego poruszania się. Nie wiem do końca czy poczwarki uległy uszkodzeniu podczas oczyszczania i przenoszenia do probówki, czy już w probówce przysypane ziemią. Na domiar złego między ziemią a watą po około trzech tygodniach zauważyłem coś w rodzaju pleśni. Sądziłem, że poczwarki, lub ich pozostałości przy tak dużej wilgotności zaczęły pleśnieć.
Domniemana pleśń między watą a ziemią:
Mrówki w tamtej chwili znajdowały się już w pojemniku, który ułatwiał mi ich karmienie. Umieściłem w nim probówkę z kolonią, podłoże stanowił piasek kwarcowy. Stwierdziłem, zę potrzebna jest szybka przeprowadzka, dołożyłem więc drugą probówkę, natomiast tą z mrówkami pozbawiłem kartki zapewniającej ciemność i doświetliłem lampką biórkową. Niestety w ciągu następnych godzin mrówki ani myślały o przenosinach. Nanosiły piasek próbując zakryć nim probókę od środka. Co prawda nie udawało im się to, a najprawdopodobniej zakopanie się całkowicie zajęłoby im tygodnie, ale widocznie nie były tego świadome. Po około dwuch dniach stwierdziłem, że wolę nie ryzykować utraty całej koloni i zdecydowałem się na dość inwazyjną metodę - wysypanie mrówek z probówki na arenę. Zrobiłem to późnym wieczorem, żeby mrówki podczas tak wielkeigo stresu przebywały w ciemności. Niestety jajeczek, które złożyła królowa nie udało mi się uratować... Zostały w starej probówce. Znalezienie nowj probówki zajęlo królowej i pozostałym mrówkom kilka godzin, podczas których podejżewam, że były bardzo zestresowane. I tutaj przejawia się moja paranoja, ponieważ jeżeli sytuacja w gnieździe faktycznie byłaby nieciekawa, mrówki najprawdopodobniej same by się wyniosły mając taką możliwość. Okazało się, że to wcale nie pleśń a dziwnie namoczona i spęczniała wata. Cóż... plułem sobie w brodę przez kolejne kilka godzin, ale doszedłem do wniosku, że każdy na początku może popełniać błędy.
Około 5.08.2023 dorzuciłem koloni kilkadziesiąt poczwarek wysypując je przed ich gniazdem, na tą chwilę nie wiem ile z nich się przepoczwarzyło, nie chciałem wywyoływać niepotrzebnej paniki ruszając pudełkiem. Niestety zdjęcia są słabej jakości, ponieważ plastik w którym siedzą mrówki jest niezbyt przeźroczysty. Gdy skończy im się woda planuję je przenieść do szklanej probówki.