
Witam.
Kilka razy proszono mnie o otwarcie tegoż dziennika, oto i jest. Choć na wstępie chciałbym powiedzieć że bardziej go piszę jako podzielenie się swoimi uwagami na temat tego gatunku niż samej chęci pisania kroniki. Nie wiem jak długo będzie kontynuowany ponieważ nie wiem jak długo będę miał tę kolonię. Nie jest to mój wymarzony gatunek, zacząłem hodować je trochę przypadkiem…
Chyba mogę powiedzieć że udało mi się wytypować dzień rójki na podstawie pogodynki w telefonie ponieważ od kilku lat zapisuję parametry pogody w których takowe spotykam, szczególnie tego gatunku.
Królową złapałem 11.05.2022 wraz z inną z myślą wyprowadzenia zalążka kolonii i późniejszej sprzedaży.
Jednakże jak się okazało, królowa ma na odwłoku wgniotkę przez którą to nie wiadomo czy będzie nadal zdolna czerwić.
Kolonia z „niebitą” królową szybko znalazła innego właściciela, ze wgniotki trzeba było wyhodować większą kolonię aby jej wartość wzrosła.
I tym sposobem naszła mnie myśl-a gdyby tak sprawdzić się i spróbować rozwinąć kolonię gatunku trudniejszego w hodowli niż dotychczasowe? Tyle lat na forum pouczam innych jak hodować, a sam do tej pory miałem jedynie L. flavus czy L. niger.
Mimo wcześniejszych obaw spowodowanych wgniotką na odwłoku, królowa chętnie przyjmowała pokarm
i 15.05 zaczęła czerwić:
2.06 z jaj wykluły się larwy:
18.06 poczwarki:
By w końcu nastąpił ostatni etap-robotnic:
Jako że ten gatunek jest dość "żywy", hodowanie ich w samej strzykawce szybko stało się kłopotliwe i już przy 5 robotnicach otrzymały arenę z pojemnika po pastylkach pudrowych „upss”:
W wielu miejscach Internetu jest napisane że Manica jest wrażliwa na wilgotność, a doświadczeni hodowcy wspominają że lubią piaszczyste (a co za tym idzie jakby mogło się wydawać i suche?) nasłonecznione miejsca. Według mnie nie do końca. Gniazdo Wścieklic które mogę obserwować w naturze jest na skraju lasu, tuż przy drodze wysypanej tłuczniem, pod którym jest prawdopodobnie piach. Las jest od wschodniej strony, co oznacza że słońce oświetla dopiero od godzin południowych. O ile podłoże i nasłonecznienie się zgadza, to wilgotność już nie. Z moich obserwacji podczas spacerów wbrew pozorom ten skraj lasu jest dosyć mocno wilgotny. I tym zacząłem się kierować przy ich hodowli-utrzymywać wilgotność na wysokim poziomie, stąd wilgotny wacik na arenie, później zamieniłem go na poidełko w formie rurki zatkanej watą (na wzór probówki z wodą).
Kolonia dobrze się rozwijała, jednak moje szczęście nie trwało długo bo już po miesiącu (od 23.07) nastąpiło masowe wymieranie. W ciągu około tygodnia padło 9 robotnic. Wydaje mi się że to wymiana pokolenia i padły robotnice nanitic. Na szczęście zdążyły wychować kolejne pokolenie, te już nie wymierały tak szybko, jednak bodajże na wszelki wypadek zwiększyłem nawadnianie samej strzykawki.
Zastanawialiście się kiedyś co to za kropki na arenie? Pewnie odpowiecie :poop:. Tak, ale czyja? Osobiście zawsze myślałem że robotnic lub królowa wychodzi w nocy za potrzebą. Aż do momentu gdy zaobserwowałem to (bardziej wrażliwe osoby niech nie oglądają
):
To robotnice wynoszą smółkę larw. Ot taka ciekawostka.
Większe gniazdo i arenę otrzymały 13.10.2022 przy około 70 robotnicach:
Pomimo że gniazdo całkowicie zaparowało w pierwszych dniach, to wydawało się że mrówkom to w ogóle nie przeszkadza (L. niger czy flavus wynosiły poczwarki na arenę gdy przesadziłem z nawadnianiem, maniaczki nie).
Sama arena powstała z pojemnika po cieście tiramisu zakupionym w sklepie z kropkowanym chrząszczem w logo ?.
Ścianki wysmarowałem na jakieś 2cm od krawędzi fluonem żeby sprawdzić czy to wystarczy (Manica nie są jakimiś specjalnie uzdolnionymi wspinaczkami). W wieku wyciąłem rant około 3cm, wysmarowałem fluonem, przykleiłem termoglutem bo niestety były szczeliny.
Fluon na ściankach nie wystarczył, pokonały go 19.11.2022, prób wejścia na rant póki co nie zaobserwowałem.
Gniazdo jak już zauważyliście, powstało z dużego pudełka po TicTac i resztek korka który leżał w szafie po gnieździe dla L. niger. Pomierzyłem pudełko, na komputerze rozrysowałem sobie komory, wydrukowałem i według szablonu wyciąłem korek:
Pod komorą która znajduje się najdalej od nawadniania zamontowałem dwa rezystory po 240Ohm każdy (zdjęcie z testów przedstawia inne wartości), poza areną jest trzeci (nie pamiętam jakiej wartości), żeby jeszcze obniżyć moc. Całość przylutowałem do kabelka USB i podłączyłem do routera. Oporniki są w cienkim wężyku z jednej strony zaklejone klejem na gorąco, z drugiej zatkane watą. Tym sposobem powstało ogrzewanie. Testy laboratoryjne
:
wykazały że rezystory nagrzewają się do około 29⁰C. Wydaje mi się że w połączeniu z cienką warstwą korka między nimi, a wnętrzem komory temperatura powinna być niższa. Możliwe że tak się nie stało bo gniazdo jest jednak zamknięte więc ciepło nie ma gdzie uciekać. Mrówki nie trzymają w tej komorze potomstwa, ale bardziej wydaje mi się że to przez niską wilgotność niż samą temperaturę, same robotnice lubią tam przycupnąć na chwilę. Postanowiłem nie zmniejszać temperatury, a spróbować jakoś nawodnić mocniej całe gniazdo. Tak wiem, powinien być termostat który kontroluje temperaturę. Na chwilę obecną nie posiadam, a same zamontowanie czujnika będzie problematyczne w tym gnieździe.
Nawadnianie to po prostu kawałek patyczka z lizaka wprowadzonego do dna gniazda, początkowo zatykany kawałkiem kleju na gorąco, później zastąpiony plastikowym kołkiem (ten dystans który jest umieszczany w pudełku pizzy
). Tu wyszła wada/błąd konstrukcyjny-nawadnianie jest punktowe, nie rozlewa się na większej powierzchni. Gdy mrówki wygryzły większość korka wokół patyczka, zacząłem je zalewać przy wprowadzaniu wody. Ponadto trudno jest nawodnić aż do ostatniej komory (choć to może być wina wygryzienia korka). Obecnie wlewam 0,3-0,6ml dziennie, przy czym przy 0,3ml pojawiają się martwe robotnice, a przy 0,6ml martwe poczwarki :rolling_eyes: Możliwe że 0,3ml i śmierć robotnic to przypadek, ale biorąc pod uwagę ich wilgociolubność... Sam nie wiem, staram się nawadniać częściej, a w mniejszych ilościach żeby korek zdążył wchłonąć.
Karmione są mącznikami z własnej hodowli, latem dostały złapane muszki owocówki, czasami rybika złapanego w łazience. Od momentu przeniesienia kolonii, zacząłem karmić głównie żywymi mącznikami-żelkami (jeszcze białe-świeżo po wylince).
Takiego mącznika dosyć łatwo im uśmiercić, potrafią złapać żuwaczkami, no i nie ma dodatkowych śmieci na arenie gdyż są zjadane w całości
Na dzień dzisiejszy pochłaniają dwa uśmiercone i przecięte mączniki dziennie oraz 1-4 żywe "żelki" (czasami potrafią zaciągnąć do gniazda 4 sztuki po czym przez kolejne 2-3dni nie jedzą).
Jako pokarm energetyczny dostają miód. Tu spotkałem się z opiniami że Manica nie przepadają za miodem, tymczasem karmnik co wieczór wygląda tak:
Początkowo podawałem nierozwodniony, aż pewnego razu podałem im kroplę wody na tackę z miodem i się rzuciły na niego, od tego czasu podaję tylko rozwodniony. Na zdjęciu naliczyłem 118 robotnic, sądzę że w gnieździe będzie połowa-drugie tyle.
Czasami zdarza się że między robotnicami występuje agresja. Jakby jedna/kilka robotnic uwzięło się na daną robotnicę. A to ją szarpią, a to noszą w żuwaczkach, ostatecznie kończy martwa. Nie wiem czym to jest spowodowane. Kiedyś myślałem że stresem, ale jak to występowało ostatnio to nie miały go jakoś więcej niż zwykle. Na Discordzie forum Ants of Poland rzucono teorię że może gamergata i pachnie królową, podobno u Manica nigdy nie zaobserwowano. Nie mam pewności, ale wtedy chyba dawałem mniej żywego pokarmu, może muszą się jakoś wyładować na polowaniach? Jednak nie chcę na kolonii testować teorii z tym, jak i wcześniej wspomnianym związkiem z nawadnianiem, a śmiercią robotnic.
Kolonia wydaje się nie zwalniać tempa. Choć nie jestem w stanie zrobić wyraźnych zdjęć potomstwa to czasami da się dostrzec jak robotnice przenoszą pakiet jaj. Ostatnio trzy komory były w połowie pełne poczwarek i larw, zwykle trzymają je pod zasłoniętą częścią. Tak swoją drogą to zasłaniają nawet od zewnątrz:
To chyba tyle co mogę przekazać na chwilę obecną. Jak widzicie nie ma zbytnio w tym dzienniku dat, choć zdjęcia starałem się wstawiać chronologicznie.
Wszelkie uwagi do dziennika i pytania proszę zadawać w temacie Pytania do dzienników (slodkie_ciacho).
Kilka razy proszono mnie o otwarcie tegoż dziennika, oto i jest. Choć na wstępie chciałbym powiedzieć że bardziej go piszę jako podzielenie się swoimi uwagami na temat tego gatunku niż samej chęci pisania kroniki. Nie wiem jak długo będzie kontynuowany ponieważ nie wiem jak długo będę miał tę kolonię. Nie jest to mój wymarzony gatunek, zacząłem hodować je trochę przypadkiem…
Chyba mogę powiedzieć że udało mi się wytypować dzień rójki na podstawie pogodynki w telefonie ponieważ od kilku lat zapisuję parametry pogody w których takowe spotykam, szczególnie tego gatunku.
Królową złapałem 11.05.2022 wraz z inną z myślą wyprowadzenia zalążka kolonii i późniejszej sprzedaży.
Jednakże jak się okazało, królowa ma na odwłoku wgniotkę przez którą to nie wiadomo czy będzie nadal zdolna czerwić.
Kolonia z „niebitą” królową szybko znalazła innego właściciela, ze wgniotki trzeba było wyhodować większą kolonię aby jej wartość wzrosła.
I tym sposobem naszła mnie myśl-a gdyby tak sprawdzić się i spróbować rozwinąć kolonię gatunku trudniejszego w hodowli niż dotychczasowe? Tyle lat na forum pouczam innych jak hodować, a sam do tej pory miałem jedynie L. flavus czy L. niger.
Mimo wcześniejszych obaw spowodowanych wgniotką na odwłoku, królowa chętnie przyjmowała pokarm
i 15.05 zaczęła czerwić:
2.06 z jaj wykluły się larwy:
18.06 poczwarki:
By w końcu nastąpił ostatni etap-robotnic:
Jako że ten gatunek jest dość "żywy", hodowanie ich w samej strzykawce szybko stało się kłopotliwe i już przy 5 robotnicach otrzymały arenę z pojemnika po pastylkach pudrowych „upss”:
W wielu miejscach Internetu jest napisane że Manica jest wrażliwa na wilgotność, a doświadczeni hodowcy wspominają że lubią piaszczyste (a co za tym idzie jakby mogło się wydawać i suche?) nasłonecznione miejsca. Według mnie nie do końca. Gniazdo Wścieklic które mogę obserwować w naturze jest na skraju lasu, tuż przy drodze wysypanej tłuczniem, pod którym jest prawdopodobnie piach. Las jest od wschodniej strony, co oznacza że słońce oświetla dopiero od godzin południowych. O ile podłoże i nasłonecznienie się zgadza, to wilgotność już nie. Z moich obserwacji podczas spacerów wbrew pozorom ten skraj lasu jest dosyć mocno wilgotny. I tym zacząłem się kierować przy ich hodowli-utrzymywać wilgotność na wysokim poziomie, stąd wilgotny wacik na arenie, później zamieniłem go na poidełko w formie rurki zatkanej watą (na wzór probówki z wodą).
Kolonia dobrze się rozwijała, jednak moje szczęście nie trwało długo bo już po miesiącu (od 23.07) nastąpiło masowe wymieranie. W ciągu około tygodnia padło 9 robotnic. Wydaje mi się że to wymiana pokolenia i padły robotnice nanitic. Na szczęście zdążyły wychować kolejne pokolenie, te już nie wymierały tak szybko, jednak bodajże na wszelki wypadek zwiększyłem nawadnianie samej strzykawki.
Zastanawialiście się kiedyś co to za kropki na arenie? Pewnie odpowiecie :poop:. Tak, ale czyja? Osobiście zawsze myślałem że robotnic lub królowa wychodzi w nocy za potrzebą. Aż do momentu gdy zaobserwowałem to (bardziej wrażliwe osoby niech nie oglądają

To robotnice wynoszą smółkę larw. Ot taka ciekawostka.
Większe gniazdo i arenę otrzymały 13.10.2022 przy około 70 robotnicach:
Pomimo że gniazdo całkowicie zaparowało w pierwszych dniach, to wydawało się że mrówkom to w ogóle nie przeszkadza (L. niger czy flavus wynosiły poczwarki na arenę gdy przesadziłem z nawadnianiem, maniaczki nie).
Sama arena powstała z pojemnika po cieście tiramisu zakupionym w sklepie z kropkowanym chrząszczem w logo ?.
Ścianki wysmarowałem na jakieś 2cm od krawędzi fluonem żeby sprawdzić czy to wystarczy (Manica nie są jakimiś specjalnie uzdolnionymi wspinaczkami). W wieku wyciąłem rant około 3cm, wysmarowałem fluonem, przykleiłem termoglutem bo niestety były szczeliny.
Fluon na ściankach nie wystarczył, pokonały go 19.11.2022, prób wejścia na rant póki co nie zaobserwowałem.
Gniazdo jak już zauważyliście, powstało z dużego pudełka po TicTac i resztek korka który leżał w szafie po gnieździe dla L. niger. Pomierzyłem pudełko, na komputerze rozrysowałem sobie komory, wydrukowałem i według szablonu wyciąłem korek:
Pod komorą która znajduje się najdalej od nawadniania zamontowałem dwa rezystory po 240Ohm każdy (zdjęcie z testów przedstawia inne wartości), poza areną jest trzeci (nie pamiętam jakiej wartości), żeby jeszcze obniżyć moc. Całość przylutowałem do kabelka USB i podłączyłem do routera. Oporniki są w cienkim wężyku z jednej strony zaklejone klejem na gorąco, z drugiej zatkane watą. Tym sposobem powstało ogrzewanie. Testy laboratoryjne

wykazały że rezystory nagrzewają się do około 29⁰C. Wydaje mi się że w połączeniu z cienką warstwą korka między nimi, a wnętrzem komory temperatura powinna być niższa. Możliwe że tak się nie stało bo gniazdo jest jednak zamknięte więc ciepło nie ma gdzie uciekać. Mrówki nie trzymają w tej komorze potomstwa, ale bardziej wydaje mi się że to przez niską wilgotność niż samą temperaturę, same robotnice lubią tam przycupnąć na chwilę. Postanowiłem nie zmniejszać temperatury, a spróbować jakoś nawodnić mocniej całe gniazdo. Tak wiem, powinien być termostat który kontroluje temperaturę. Na chwilę obecną nie posiadam, a same zamontowanie czujnika będzie problematyczne w tym gnieździe.
Nawadnianie to po prostu kawałek patyczka z lizaka wprowadzonego do dna gniazda, początkowo zatykany kawałkiem kleju na gorąco, później zastąpiony plastikowym kołkiem (ten dystans który jest umieszczany w pudełku pizzy

Karmione są mącznikami z własnej hodowli, latem dostały złapane muszki owocówki, czasami rybika złapanego w łazience. Od momentu przeniesienia kolonii, zacząłem karmić głównie żywymi mącznikami-żelkami (jeszcze białe-świeżo po wylince).
Takiego mącznika dosyć łatwo im uśmiercić, potrafią złapać żuwaczkami, no i nie ma dodatkowych śmieci na arenie gdyż są zjadane w całości

Na dzień dzisiejszy pochłaniają dwa uśmiercone i przecięte mączniki dziennie oraz 1-4 żywe "żelki" (czasami potrafią zaciągnąć do gniazda 4 sztuki po czym przez kolejne 2-3dni nie jedzą).
Jako pokarm energetyczny dostają miód. Tu spotkałem się z opiniami że Manica nie przepadają za miodem, tymczasem karmnik co wieczór wygląda tak:
Początkowo podawałem nierozwodniony, aż pewnego razu podałem im kroplę wody na tackę z miodem i się rzuciły na niego, od tego czasu podaję tylko rozwodniony. Na zdjęciu naliczyłem 118 robotnic, sądzę że w gnieździe będzie połowa-drugie tyle.
Czasami zdarza się że między robotnicami występuje agresja. Jakby jedna/kilka robotnic uwzięło się na daną robotnicę. A to ją szarpią, a to noszą w żuwaczkach, ostatecznie kończy martwa. Nie wiem czym to jest spowodowane. Kiedyś myślałem że stresem, ale jak to występowało ostatnio to nie miały go jakoś więcej niż zwykle. Na Discordzie forum Ants of Poland rzucono teorię że może gamergata i pachnie królową, podobno u Manica nigdy nie zaobserwowano. Nie mam pewności, ale wtedy chyba dawałem mniej żywego pokarmu, może muszą się jakoś wyładować na polowaniach? Jednak nie chcę na kolonii testować teorii z tym, jak i wcześniej wspomnianym związkiem z nawadnianiem, a śmiercią robotnic.
Kolonia wydaje się nie zwalniać tempa. Choć nie jestem w stanie zrobić wyraźnych zdjęć potomstwa to czasami da się dostrzec jak robotnice przenoszą pakiet jaj. Ostatnio trzy komory były w połowie pełne poczwarek i larw, zwykle trzymają je pod zasłoniętą częścią. Tak swoją drogą to zasłaniają nawet od zewnątrz:
To chyba tyle co mogę przekazać na chwilę obecną. Jak widzicie nie ma zbytnio w tym dzienniku dat, choć zdjęcia starałem się wstawiać chronologicznie.
Wszelkie uwagi do dziennika i pytania proszę zadawać w temacie Pytania do dzienników (slodkie_ciacho).