23 Paż 2020, 22:25
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15 Sie 2023, 11:35 przez Kowal.
Powód edycji: Odgrzebałem fotkę z dnia złapania
)
Po czasie posiadania kolonii Camponotus fallax postanowiłem podzielić się wrażeniami z nią związanymi. Póki co kolonia, wbrew informacjom o ich niechęci do rozwoju w niewoli, idzie do przodu - oby ten wpis tego nie zmienił.
Królową złapałem 27.04.2019 o godzinie 10:35 - cały poranek latałem z Nordimerem po parku, gdzie on o świcie znalazł jedną królową. Potem znalazł jeszcze drugą, ja wracałem z pustymi rękami i gapiłem się na drzewa po drodze - i na byle drzewie pod Biedronką zastałem królową wspinającą się jakieś pół metra nad ziemią. Punkt został zaznaczony na mapie iNaturalist: https://www.inaturalist.org/observations/38417526
W tamtym roku był to ewidentny dzień na ich loty - poprzednie popołudnie było pierwszym naprawdę ciepłym dniem w sezonie, więc to, że polecą było wróżone przez niejedną osobę
Długo leżała w ciepłym, ciemnym miejscu, zaglądałem do niej rzadko i tylko w półmroku. 17.06.2019 zrobiłem jej zdjęcie, gdy miała już swoje pierwsze robotnice:
Niedługo potem zwiększyła się ich ilość (16.07.2019):
I kolejny miesiąc później (14.08.2019):
Widać, że kolonia szykuje się już do zimowania - brak jaj, larwy wszystkie niewielkie i nierosnące, jeszcze tylko ostatnia poczwarka czeka na otwarcie, a robotnice są wypełnione zapasami po brzegi.
Do września królowa dorobiła się 11 robotnic i kolonia popadła w stagnację. Ze względu na brak możliwości zimowania w lodówce czekałem do zimy, jesień spędziły pod rozszczelnionym oknem na parapecie. W (późnym) listopadzie na zewnątrz było już wystarczająco chłodno i wystawiłem je na balkon. Koło nowego roku przestawiłem je ponownie na parapet i potrzymałem jeszcze z tydzień w temperaturze rzędu 15 stopni.
Oto pierwsza fotka po zimowaniu, z 02.02.2020 (piękna data):
Niedługo potem zaczęły wymagać ode mnie białka, dużo białka. Zimujące larwy zostały napompowane i się przepoczwarzyły, a królowa zapozowała dumnie na ich tle (17.02.2020):
Wkrótce pojawił się pierwszy major - nie spodziewałem się ich tak wcześnie. Poniższe zdjęcie obrazuje, czemu wielu ludzi daje się nabrać i łapie majory myśląc, że to królowe - z daleka nie różnią się aż tak bardzo (8.03.2020):
Okazało się, że dwa majory dojrzewały sobie w tym samym czasie. Udało mi się uchwycić je wraz z malutką robotnicą, zapewne nanitic dla skali, oraz jeszcze jedną, średniej wielkości (10.03.2020).
Kolonia rozrosła się na tyle, że zaczęła kipieć. Postanowiły zająć dawną część "zewnętrzną" próbówki i wężyk jako kolejną część gniazda (19.04.2020):
Dostały gniazdo po C. herculeanus - znane i średnio lubiane szklane 20x10x10 z gniazdem korkowym. Dla tego gatunku nie jest ono problematyczne, bo nie utrzymuję tam wysokiej wilgotności, więc słaba wentylacja tych gniazd nie zaowocowała rozwojem pleśni. (22.04.2020)
Combo jest niestety mocno przekopane przez poprzednie lokatorki, nie udało mi się uszczelnić go kawałkami korka, żeby zmusić mrówki do życia w konkretnej przestrzeni - szybko wygryzły sobie przejścia i mają dostęp do całego gniazda. Niestety oznacza to, że czasem jakiś śmieć ląduje wewnątrz gniazda, a królowa jest wiecznie skryta w przestrzeni niewidocznej - od tego dnia do momentu pisania tego wątku królową widziałem dwa razy. Następnym razem nie będę żałował tych paru złotych na nowy wkład korkowy :
W maju kolonia ewidentnie zaczęła szykować się na zimę - przestały się pojawiać nowe jaja, larwy przestały rosnąć, 19.05.2020 została ostatnia poczwarka:
Do stagnacji, która nadeszła na początku czerwca 2020, kolonia osiągnęła 50+ robotnic. Nie jestem niestety w stanie ich dokładnie policzyć, bo skrywają się w jamach wygryzionych w korku.
Kolonia trafiła do lodówki 23.06.2020 i została wyjęta 22.07.2020. Jest to jednocześnie test, czy można je zimować tak krótko. Pierwsze zimowanie było tej samej długości, ale były dłużej w stagnacji i miały "okresy przejściowe" przed i po właściwym zimowaniu.
Podczas zimowania padły dwie robotnice (a przynajmniej tyle znalazlem po porządkach wiosennych w gnieździe) oraz usunięte zostały wszystkie resztki jedzenia z gniazda. Grzeczne dziewczynki.
Zdjęcie po zimowaniu - niezbyt wyraźne, chcę tylko zaprezentować, jak wszystkie zgromadziły się w jednej części gniazda - przed hibernacją były rozproszone w trzech różnych częściach.
W dniu pisania postu (23.10.2020) kolonia w końcu wyszła ze stagnacji i widziałem już dwie poczwarki oraz pojedyncze jaja. Mignęła mi też królowa. Wniosek - ten gatunek potrzebuje swoje odpocząć i krótkim zimowaniem się ich nie oszuka
Królową złapałem 27.04.2019 o godzinie 10:35 - cały poranek latałem z Nordimerem po parku, gdzie on o świcie znalazł jedną królową. Potem znalazł jeszcze drugą, ja wracałem z pustymi rękami i gapiłem się na drzewa po drodze - i na byle drzewie pod Biedronką zastałem królową wspinającą się jakieś pół metra nad ziemią. Punkt został zaznaczony na mapie iNaturalist: https://www.inaturalist.org/observations/38417526
W tamtym roku był to ewidentny dzień na ich loty - poprzednie popołudnie było pierwszym naprawdę ciepłym dniem w sezonie, więc to, że polecą było wróżone przez niejedną osobę
Długo leżała w ciepłym, ciemnym miejscu, zaglądałem do niej rzadko i tylko w półmroku. 17.06.2019 zrobiłem jej zdjęcie, gdy miała już swoje pierwsze robotnice:
Niedługo potem zwiększyła się ich ilość (16.07.2019):
I kolejny miesiąc później (14.08.2019):
Widać, że kolonia szykuje się już do zimowania - brak jaj, larwy wszystkie niewielkie i nierosnące, jeszcze tylko ostatnia poczwarka czeka na otwarcie, a robotnice są wypełnione zapasami po brzegi.
Do września królowa dorobiła się 11 robotnic i kolonia popadła w stagnację. Ze względu na brak możliwości zimowania w lodówce czekałem do zimy, jesień spędziły pod rozszczelnionym oknem na parapecie. W (późnym) listopadzie na zewnątrz było już wystarczająco chłodno i wystawiłem je na balkon. Koło nowego roku przestawiłem je ponownie na parapet i potrzymałem jeszcze z tydzień w temperaturze rzędu 15 stopni.
Oto pierwsza fotka po zimowaniu, z 02.02.2020 (piękna data):
Niedługo potem zaczęły wymagać ode mnie białka, dużo białka. Zimujące larwy zostały napompowane i się przepoczwarzyły, a królowa zapozowała dumnie na ich tle (17.02.2020):
Wkrótce pojawił się pierwszy major - nie spodziewałem się ich tak wcześnie. Poniższe zdjęcie obrazuje, czemu wielu ludzi daje się nabrać i łapie majory myśląc, że to królowe - z daleka nie różnią się aż tak bardzo (8.03.2020):
Okazało się, że dwa majory dojrzewały sobie w tym samym czasie. Udało mi się uchwycić je wraz z malutką robotnicą, zapewne nanitic dla skali, oraz jeszcze jedną, średniej wielkości (10.03.2020).
Kolonia rozrosła się na tyle, że zaczęła kipieć. Postanowiły zająć dawną część "zewnętrzną" próbówki i wężyk jako kolejną część gniazda (19.04.2020):
Dostały gniazdo po C. herculeanus - znane i średnio lubiane szklane 20x10x10 z gniazdem korkowym. Dla tego gatunku nie jest ono problematyczne, bo nie utrzymuję tam wysokiej wilgotności, więc słaba wentylacja tych gniazd nie zaowocowała rozwojem pleśni. (22.04.2020)
Combo jest niestety mocno przekopane przez poprzednie lokatorki, nie udało mi się uszczelnić go kawałkami korka, żeby zmusić mrówki do życia w konkretnej przestrzeni - szybko wygryzły sobie przejścia i mają dostęp do całego gniazda. Niestety oznacza to, że czasem jakiś śmieć ląduje wewnątrz gniazda, a królowa jest wiecznie skryta w przestrzeni niewidocznej - od tego dnia do momentu pisania tego wątku królową widziałem dwa razy. Następnym razem nie będę żałował tych paru złotych na nowy wkład korkowy :
W maju kolonia ewidentnie zaczęła szykować się na zimę - przestały się pojawiać nowe jaja, larwy przestały rosnąć, 19.05.2020 została ostatnia poczwarka:
Do stagnacji, która nadeszła na początku czerwca 2020, kolonia osiągnęła 50+ robotnic. Nie jestem niestety w stanie ich dokładnie policzyć, bo skrywają się w jamach wygryzionych w korku.
Kolonia trafiła do lodówki 23.06.2020 i została wyjęta 22.07.2020. Jest to jednocześnie test, czy można je zimować tak krótko. Pierwsze zimowanie było tej samej długości, ale były dłużej w stagnacji i miały "okresy przejściowe" przed i po właściwym zimowaniu.
Podczas zimowania padły dwie robotnice (a przynajmniej tyle znalazlem po porządkach wiosennych w gnieździe) oraz usunięte zostały wszystkie resztki jedzenia z gniazda. Grzeczne dziewczynki.
Zdjęcie po zimowaniu - niezbyt wyraźne, chcę tylko zaprezentować, jak wszystkie zgromadziły się w jednej części gniazda - przed hibernacją były rozproszone w trzech różnych częściach.
W dniu pisania postu (23.10.2020) kolonia w końcu wyszła ze stagnacji i widziałem już dwie poczwarki oraz pojedyncze jaja. Mignęła mi też królowa. Wniosek - ten gatunek potrzebuje swoje odpocząć i krótkim zimowaniem się ich nie oszuka