Zimujące larwy są już robotnicami, policzyłem sobie dzisiaj gniazdo + arena i jest ich nieco ponad 200. Przeprowadziłem je do mniejszego gniazda, w tym betonie robiły straszny śmietnik. Nowe gniazdko ładniej się też prezentuje - jest z drewna. Niestety mam z nimi problem. Królowa wyraźnie czerwi, od miesiąca pojawia się coraz więcej jaj, jak na poniższym zdjęciu:
Nie liczyłem ich dokładnie, ale razem z tymi, które były w momencie robienia zdjęcia w gnieździe spokojnie setka ich jest. To wróżyłoby szybki rozwój, ale tak nie jest - bardzo niewiele z nich wykluwa się do larw, w gnieździe jest parę larw i paręnaście poczwarek. Ewidentnie z jakiegoś powodu postrzymują jaja. Spadła też chęć na białko, czasem zjedzą, czasem tylko upewnią się, że nowe białko jest trupem, a nie udającym trupa robakiem. Co ciekawe, częściej zjadają mączniki, niż karaczany czy muszki.
Podejrzewam, że problemem jest wilgotność - gniazd drewnianych się nie nawadnia, więc muszą robić to same, lecz w przeciwieństwie do korkowego gniazda, które miały wcześniej - z tego wilgoć ucieka szybciej. Tezę tę popiera też zainteresowanie mrówek kroplami wody z opryskiwania areny oraz fakt tego, że 30-40% kolonii spędza czas na arenie, a nie w gnieździe! Czekam na dostępność gniazd w Anthillshop - planuję kupić takie samo, jak ma korek. Jest ono otoczone akrylem z każdej strony, więc parowanie wody będzie znacznie wolniejsze.
Póki co zastosowałem trik, którego już użyłem raz wcześniej ze zbyt szybko parującym gniazdem betonowym - owinąłem gniazdo folią spożywczą. Gniazdo jest brzydsze, ciężej się obserwuje, ale lepiej spełniać będzie swoją podstawową rolę - utrzymywanie mrówek w dobrej kondycji. A samo gniazdo prezentuje się o tak:
Nie liczyłem ich dokładnie, ale razem z tymi, które były w momencie robienia zdjęcia w gnieździe spokojnie setka ich jest. To wróżyłoby szybki rozwój, ale tak nie jest - bardzo niewiele z nich wykluwa się do larw, w gnieździe jest parę larw i paręnaście poczwarek. Ewidentnie z jakiegoś powodu postrzymują jaja. Spadła też chęć na białko, czasem zjedzą, czasem tylko upewnią się, że nowe białko jest trupem, a nie udającym trupa robakiem. Co ciekawe, częściej zjadają mączniki, niż karaczany czy muszki.
Podejrzewam, że problemem jest wilgotność - gniazd drewnianych się nie nawadnia, więc muszą robić to same, lecz w przeciwieństwie do korkowego gniazda, które miały wcześniej - z tego wilgoć ucieka szybciej. Tezę tę popiera też zainteresowanie mrówek kroplami wody z opryskiwania areny oraz fakt tego, że 30-40% kolonii spędza czas na arenie, a nie w gnieździe! Czekam na dostępność gniazd w Anthillshop - planuję kupić takie samo, jak ma korek. Jest ono otoczone akrylem z każdej strony, więc parowanie wody będzie znacznie wolniejsze.
Póki co zastosowałem trik, którego już użyłem raz wcześniej ze zbyt szybko parującym gniazdem betonowym - owinąłem gniazdo folią spożywczą. Gniazdo jest brzydsze, ciężej się obserwuje, ale lepiej spełniać będzie swoją podstawową rolę - utrzymywanie mrówek w dobrej kondycji. A samo gniazdo prezentuje się o tak: