22 Sty 2020, 12:29
Dawno nie dawałem znać, bo nie bardzo było o czym. Mrówki we wrześniu popadły w stagnację, a nie miałem na nie miejsca w lodówce i czekałem na chłody, by przezimować je na balkonie. Spędziły najpierw miesiąc na parapecie pod oknem (10-18 stopni), a następnie miesiąc na balkonie. Po stopniowym przeprowadzeniu ich do temperatury pokojowej z radością zauważyłem, że zaczęły być aktywne - szukają jedzenia, zjadły miód, rozszarpały karaczana, pogryzły trochę korka. Nie widziałem ani jednej martwej robotnicy, więc mimo przymrozków w nocy zimowanie obyło się bez ofiar - co mnie nie dziwi, bo widziałem, że w naturze zimują często w drewnie na powierzchni ziemi (z takiego drewna też pochodzą). Sam gatunek sięga tak daleko na północ, jak występują drzewa.
Fotki brak - nic ciekawego, tylko gniazdo pełne mrówek. Znowu grzebią też w arenie, mróz i długotrwale podniesiona wilgoć zlepiły trochę piasek i znowu w nim ryją.
Fotki brak - nic ciekawego, tylko gniazdo pełne mrówek. Znowu grzebią też w arenie, mróz i długotrwale podniesiona wilgoć zlepiły trochę piasek i znowu w nim ryją.