21 Kwi 2019, 21:37
Zacznę od orzecha.
[font=Times New Roman]Gniazdo miało być dla malutkiej kolonii Temnothorax. Pierwsze gniazdo, pierwsze doświadczenia. Dla wielu z Was mogą to być banały, ale nowicjuszom może się ta wiedza przydać. Dziurki porobiłem wiercąc małymi nożyczkami, przegrody z korka wkleiłem i wydawało się, że największym problemem jest to jak je nawadniać.[/font]
No to poszedłem po nitce do kłębka.
Szybkę wyciąłem z plexi po ferrero i idealnie wyszlifowałem do krawędzi łupiny, wszystko wyglądało bajecznie (niestety nie mam foto). Zalałem sznurek wodą, wilgoć pięknie rozeszła się po części gniazda. Już widziałem szczęśliwą mrówczą rodzinę w swoim nowym domku…. I orzech pękł. Pękł drugi i trzeci. W sumie to na początku mogłem to sprawdzić, ale kto by pomyślał
Pomimo, że mrówki żadnego gniazda jeszcze nie potrzebowały (Q+2W ) przystąpiłem do pracy.
Wyciąłem dwa prostokąty z podkładki pod kubek(50x38x3mm), przestrzeń gniazda wyciąłem przed sklejeniem. Dzięki temu mogłem wyszlifować i zaokrąglić krawędzie komór papierem ściernym. Skleiłem korek, obkleiłem całość plastikiem poza wejściem 2x2mm, bo ambitny i dalekosiężny plan zakładał, że gniazdo będzie leżeć na arenie u gmachówek.
(Foto w trakcie przeprowadzki do gniazda opisanego dalej)
Znalazło się gniazdo, znalazły się też i mrówki Podsumowując: istotne jest żeby warstwy korka i plexi dookoła komory nawadniającej były szczelnie zaklejone, zapobiegnie to przelewaniu się wody pomiędzy warstwami do wnętrza gniazda, komora nawadniająca jest zbyt blisko części gniazdowej, na szczęście mrówki kopały głównie w dół. Podczas nawadniania igła zatykała jedyny otwór, powietrze z komory nie miało gdzie uciekać i wyciskało wodę przez otwór, gniazdo trzeba było po nawadnianiu wycierać. Mrówki ostatecznie przegryzły się do komory nawadniającej, ale przez otwór w plexi.
I pomimo, że po wprowadzeniu mrówki zajmowały pół gniazda to po miesiącu zaczęły korzystać z probówki którą olewały od samego początku. Byłem zdumiony przyrostem potomstwa i zachwycony koniecznością budowy kolejnego gniazda. Padło na tajemniczą balsę. Kupiłem deskę 8mm w modelarskim, pożyczyłem małą szlifierkę z głowicami i przeniosłem się do mojego świata mrówek . Głowice się przydały, szlifierka nie. W balsie pracuje się bardzo przyjemnie. Kształt komór ponacinałem tapeciakiem, potem zrobiłem nacięcia wzdłuż włókien co 1mm i powstałe listewki wyskrobywałem. Wykończyłem ręcznie głowicami do szlifowania. Trzeba być delikatnym, balsa jest miękka, omsknie się ręka i zostaje rysa. Komora nawadniająca jest umiejscowiona tak, żeby woda mogła przemieszczać się naczyniami. W drewnie przesiąkanie zawsze będzie się odbywać szybciej wzdłuż włókien. Tym razem obkleiłem plastikiem górę, dół, i 2,5 boku. Część boków najdalszą komorze nawadniającej zostawiłem żeby drewno w tej części było zawsze suche. No i dwie dziurki do komory nawadniającej, jedna na igłę, druga odpowietrzacz. Gniazdo było gotowe.
Mrówki były zachwycone, królowa zostawiła większość potomstwa i przeniosła się tam po kilku godzinach z małym orszakiem, reszta dołączyła w ciągu doby .
Podsumowując: mrówki w balsie prezentują się świetnie, zbyt duża komora nawadniająca i przydało by się jakieś medium trzymające wodę, żeby całość od razu nie spływała w drewno(np. sznurek). Wysycha trochę szybciej niż korek, mało czytelny gradient wilgotności, różnicę pomiędzy suchą, a mokrą widać, ale czy jest wilgotne i w jakim stopniu już ciężko ocenić. Wstawiona włóknami pionowo do podstawki z wodą podsiąka dużo wyżej niż wstawiona poziomo. Czyli w sytuacji gdy do pionowego gniazda da się wkład włóknami poziomo to podczas nawadniania od góry woda bardziej będzie się rozsączać na boki niż spływać na dół. Jak namoczycie część i wysuszycie to na granicy mokrego z suchym porobią się żółte smugi, chyba soki z drewna. Balsa kilkukrotnie namoczona i suszona zmienia się trochę. Drewno się płucze, potem przy częściowym moczeniu powstaje mniej plam. Przez niepłukaną balsę woda przesącza się jak przez sito, drewno robi się szybko mokre, płukana balsa nasiąka wolniej. Badania w toku.
Na razie tyle. W planach budowa gniazda z balsy dla gmachówek i gniazda z gąbki florystycznej dla messorów.
A dzisiaj wygląda tak i już wiem dlaczego larwy tak rosły.
A na koniec kompakty z ferrero i linijki
Zapraszam do pokazania Waszych samoróbek
[font=Times New Roman]Gniazdo miało być dla malutkiej kolonii Temnothorax. Pierwsze gniazdo, pierwsze doświadczenia. Dla wielu z Was mogą to być banały, ale nowicjuszom może się ta wiedza przydać. Dziurki porobiłem wiercąc małymi nożyczkami, przegrody z korka wkleiłem i wydawało się, że największym problemem jest to jak je nawadniać.[/font]
No to poszedłem po nitce do kłębka.
Szybkę wyciąłem z plexi po ferrero i idealnie wyszlifowałem do krawędzi łupiny, wszystko wyglądało bajecznie (niestety nie mam foto). Zalałem sznurek wodą, wilgoć pięknie rozeszła się po części gniazda. Już widziałem szczęśliwą mrówczą rodzinę w swoim nowym domku…. I orzech pękł. Pękł drugi i trzeci. W sumie to na początku mogłem to sprawdzić, ale kto by pomyślał
Pomimo, że mrówki żadnego gniazda jeszcze nie potrzebowały (Q+2W ) przystąpiłem do pracy.
Wyciąłem dwa prostokąty z podkładki pod kubek(50x38x3mm), przestrzeń gniazda wyciąłem przed sklejeniem. Dzięki temu mogłem wyszlifować i zaokrąglić krawędzie komór papierem ściernym. Skleiłem korek, obkleiłem całość plastikiem poza wejściem 2x2mm, bo ambitny i dalekosiężny plan zakładał, że gniazdo będzie leżeć na arenie u gmachówek.
(Foto w trakcie przeprowadzki do gniazda opisanego dalej)
Znalazło się gniazdo, znalazły się też i mrówki Podsumowując: istotne jest żeby warstwy korka i plexi dookoła komory nawadniającej były szczelnie zaklejone, zapobiegnie to przelewaniu się wody pomiędzy warstwami do wnętrza gniazda, komora nawadniająca jest zbyt blisko części gniazdowej, na szczęście mrówki kopały głównie w dół. Podczas nawadniania igła zatykała jedyny otwór, powietrze z komory nie miało gdzie uciekać i wyciskało wodę przez otwór, gniazdo trzeba było po nawadnianiu wycierać. Mrówki ostatecznie przegryzły się do komory nawadniającej, ale przez otwór w plexi.
I pomimo, że po wprowadzeniu mrówki zajmowały pół gniazda to po miesiącu zaczęły korzystać z probówki którą olewały od samego początku. Byłem zdumiony przyrostem potomstwa i zachwycony koniecznością budowy kolejnego gniazda. Padło na tajemniczą balsę. Kupiłem deskę 8mm w modelarskim, pożyczyłem małą szlifierkę z głowicami i przeniosłem się do mojego świata mrówek . Głowice się przydały, szlifierka nie. W balsie pracuje się bardzo przyjemnie. Kształt komór ponacinałem tapeciakiem, potem zrobiłem nacięcia wzdłuż włókien co 1mm i powstałe listewki wyskrobywałem. Wykończyłem ręcznie głowicami do szlifowania. Trzeba być delikatnym, balsa jest miękka, omsknie się ręka i zostaje rysa. Komora nawadniająca jest umiejscowiona tak, żeby woda mogła przemieszczać się naczyniami. W drewnie przesiąkanie zawsze będzie się odbywać szybciej wzdłuż włókien. Tym razem obkleiłem plastikiem górę, dół, i 2,5 boku. Część boków najdalszą komorze nawadniającej zostawiłem żeby drewno w tej części było zawsze suche. No i dwie dziurki do komory nawadniającej, jedna na igłę, druga odpowietrzacz. Gniazdo było gotowe.
Mrówki były zachwycone, królowa zostawiła większość potomstwa i przeniosła się tam po kilku godzinach z małym orszakiem, reszta dołączyła w ciągu doby .
Podsumowując: mrówki w balsie prezentują się świetnie, zbyt duża komora nawadniająca i przydało by się jakieś medium trzymające wodę, żeby całość od razu nie spływała w drewno(np. sznurek). Wysycha trochę szybciej niż korek, mało czytelny gradient wilgotności, różnicę pomiędzy suchą, a mokrą widać, ale czy jest wilgotne i w jakim stopniu już ciężko ocenić. Wstawiona włóknami pionowo do podstawki z wodą podsiąka dużo wyżej niż wstawiona poziomo. Czyli w sytuacji gdy do pionowego gniazda da się wkład włóknami poziomo to podczas nawadniania od góry woda bardziej będzie się rozsączać na boki niż spływać na dół. Jak namoczycie część i wysuszycie to na granicy mokrego z suchym porobią się żółte smugi, chyba soki z drewna. Balsa kilkukrotnie namoczona i suszona zmienia się trochę. Drewno się płucze, potem przy częściowym moczeniu powstaje mniej plam. Przez niepłukaną balsę woda przesącza się jak przez sito, drewno robi się szybko mokre, płukana balsa nasiąka wolniej. Badania w toku.
Na razie tyle. W planach budowa gniazda z balsy dla gmachówek i gniazda z gąbki florystycznej dla messorów.
A dzisiaj wygląda tak i już wiem dlaczego larwy tak rosły.
A na koniec kompakty z ferrero i linijki
Zapraszam do pokazania Waszych samoróbek