23 Lip 2019, 03:43
23.07.19 Królowa Chthonolasius chyba wpada w stagnację, przestała czerwić Nadal są kolejne poczwarki, jednak larw niewiele pozostało...
Podrzędna niger czerwi, poczwarek chyba przybywa, natomiast sporo trupów robotnic widzę na arenie w resztkach kokonów.
Formikarium. W formikarium zaczęły zachodzić pewne zmiany po tym jak podczas karmienia któryś raz z kolei około 10 robotnic znalazło się na ręce (wychodziły po pęsecie). Mianowicie postanowiłem przewiercić się przez ściankę aby można było podłączyć wężykiem dodatkową arenę. W tym celu:
Zasłoniłem gniazdo aby jak najwięcej robotnic weszło do środka, zaś arenę oświetliłem:
Formikarium wstawiłem w pojemniki tworzące znaną już fosę.
Spróbowałem od środka, na plastelinie przykleić zatyczkę z wody "z dzióbkiem". Niestety za słabo docisnąłem do ścianki i odpadło, zaś po wykałaczce do której była przymocowana owa zatyczka, wyszło od razu jakieś 15 robotnic...
Po umieszczeniu ich z powrotem na arenie podjąłem drugą próbę. Tym razem zakończyła się powodzeniem, pod spodem zostało 5 robotnic, jednej przygniotłem czułko, ale ostatecznie później zdołała się uwolnić:
Przyszła pora na wiercenie:
Zaczynając wiercić wiertłem od 1,5mm średnicy, aż do 6mm powoli powiększałem otwór o 0,5mm. Takie małe przeskoki by przypadkiem ścianka formikarium nie pękła czy też wiertło nie wyrwało dziury. Ostatecznie obeszło się bez strat materialnych:
Jak się okazało, wywiercony otwór jest za duży o jakieś 0,5-1mm Wężyk w nim latał, mrówki w końcu mogłyby się przecisnąć. Na szczęście mam na to patent-trzeba na ten wężyk naciągnąć z obu stron kawałek takiego samego:
Zatyczkę wrzuciłem do osobnej arenki, jak się po chwili okazało, fluon w niej zbytnio nie działał i musiałem arenkę położyć na formikarium które znajdowało się nadal w pojemniku z fosą. Tak wiem, mało tam jest fluonu...
Po przełożeniu ~35 robotnic właściwie było wszystko gotowe:
Zostało dać im coś do wspinaczki, w tym celu kawałek trawy wygrzanej pod lampką halogenową w celu uśmiercenia ewentualnych pasożytów dobrze się spisuje:
Podczas prac dwie robotnice poniosły śmierć na miejscu, trzecia w wyniku odniesionych obrażeń, wszystkie robotnice które wydostały się po za teren areny zostały schwytane. Niepokojące zjawisko odkryłem późnym wieczorem podczas karmienia-robotnice atakowały się wzajemnie, zauważyłem z 15 martwych w śmieciach. Stres związany z pracami (drgania od wiercenia, przesuwanie gałęzi/szyszek na arenie)? Będę wdzięczny za wyjaśnienie... Mam nadzieję że to chwilowe.
Teraz przyszła pora na wykonanie areny, póki co czekam na odpowiedź firmy docinającej materiał na wymiar...
Uwagi i pytania proszę zadawać w pytaniach do dziennika [link]
Podrzędna niger czerwi, poczwarek chyba przybywa, natomiast sporo trupów robotnic widzę na arenie w resztkach kokonów.
Formikarium. W formikarium zaczęły zachodzić pewne zmiany po tym jak podczas karmienia któryś raz z kolei około 10 robotnic znalazło się na ręce (wychodziły po pęsecie). Mianowicie postanowiłem przewiercić się przez ściankę aby można było podłączyć wężykiem dodatkową arenę. W tym celu:
Zasłoniłem gniazdo aby jak najwięcej robotnic weszło do środka, zaś arenę oświetliłem:
Formikarium wstawiłem w pojemniki tworzące znaną już fosę.
Spróbowałem od środka, na plastelinie przykleić zatyczkę z wody "z dzióbkiem". Niestety za słabo docisnąłem do ścianki i odpadło, zaś po wykałaczce do której była przymocowana owa zatyczka, wyszło od razu jakieś 15 robotnic...
Po umieszczeniu ich z powrotem na arenie podjąłem drugą próbę. Tym razem zakończyła się powodzeniem, pod spodem zostało 5 robotnic, jednej przygniotłem czułko, ale ostatecznie później zdołała się uwolnić:
Przyszła pora na wiercenie:
Zaczynając wiercić wiertłem od 1,5mm średnicy, aż do 6mm powoli powiększałem otwór o 0,5mm. Takie małe przeskoki by przypadkiem ścianka formikarium nie pękła czy też wiertło nie wyrwało dziury. Ostatecznie obeszło się bez strat materialnych:
Jak się okazało, wywiercony otwór jest za duży o jakieś 0,5-1mm Wężyk w nim latał, mrówki w końcu mogłyby się przecisnąć. Na szczęście mam na to patent-trzeba na ten wężyk naciągnąć z obu stron kawałek takiego samego:
Zatyczkę wrzuciłem do osobnej arenki, jak się po chwili okazało, fluon w niej zbytnio nie działał i musiałem arenkę położyć na formikarium które znajdowało się nadal w pojemniku z fosą. Tak wiem, mało tam jest fluonu...
Po przełożeniu ~35 robotnic właściwie było wszystko gotowe:
Zostało dać im coś do wspinaczki, w tym celu kawałek trawy wygrzanej pod lampką halogenową w celu uśmiercenia ewentualnych pasożytów dobrze się spisuje:
Podczas prac dwie robotnice poniosły śmierć na miejscu, trzecia w wyniku odniesionych obrażeń, wszystkie robotnice które wydostały się po za teren areny zostały schwytane. Niepokojące zjawisko odkryłem późnym wieczorem podczas karmienia-robotnice atakowały się wzajemnie, zauważyłem z 15 martwych w śmieciach. Stres związany z pracami (drgania od wiercenia, przesuwanie gałęzi/szyszek na arenie)? Będę wdzięczny za wyjaśnienie... Mam nadzieję że to chwilowe.
Teraz przyszła pora na wykonanie areny, póki co czekam na odpowiedź firmy docinającej materiał na wymiar...
Uwagi i pytania proszę zadawać w pytaniach do dziennika [link]